BMW 320ti – Niesamowita historia
Przedstawiamy zaskakującą historię jednego z naszych klientów, który po wielomiesięcznej walce z używanym BMW 320ti znalazł rozwiązanie problemu w naszym serwisie.
W maju 2010 roku po sprzedaży wcześniejszego auta zacząłem poszukiwania mojego wymarzonego auta, czyli BMW E46. Chciałem żeby miał benzynowy motor. Trafiłem przez przypadek do handlarza aut, który 17 maja przesłał do mnie takiego @ cytuję: “Czesc. Bardzo ciekawe auto. Do pomalowania zderzak, reszta mysle polerka. Auto ma M-PAKIET” Dosłał też kilka zdjęć, i zadzwonił, że auto – igła”.
Pooglądałem zdjęcia, sprawdziłem ceny na rynku i opinie o 2000 cm benzynowym silniku i byłem zachwycony. Auto prezentowało się świetnie, cena była o około 2 tys niższa niż rynkowa. Normalnie taka okazja zaświeciłaby mi w głowie czerwone światełko, ale sprzedawca był krewnym, więc poniosły mnie emocje. Wpłaciłem znaczną zaliczkę i zgodziłem się na zakup auta.
Pod koniec maja auto przyjechało do handlarza. Zaraz pojechałem na parking gdzie stało i odbyłem jazdę próbną. Auto było brudne, ale to było to. Byłem bardzo zadowolony i nawet nie spodziewałem się jakie problemy zaczęły się dla mnie. Auto przez kilka dni zostało wyprane, spolerowane, wymieniłem olej, filtry i zostało 4 czerwca zarejestrowane na mnie. Miałem je odebrać w sobotę, ale zadzwonił do mnie sprzedający auto, że jest niewielki problem przy odpalaniu tzn. gaśnie po dodaniu gazu na zimnym silniku. Miał to być czujnik o wartości około 150 pln, i człowiek, który sprzedał mi to auto zapewniał, że zamówi część i auto będzie gotowe na poniedziałek. W poniedziałek okazało się, że po zamontowaniu tego czujnika trzeba wymienić jakiś inny i wymieniono. Odebrałem auto, byłem zadowolony, bo zawsze przy aucie kilkuletnim są jakieś drobne sprawy do wymiany.
Kolejny dzień jednak przyniósł mi niespodziewane rozczarowanie, bo auto nie odpaliło. Nie potrzebowałem auta na co dzień i naiwnie myślałem, że może jakieś błędy nie wykasowali i w kolejnym dniu będzie dobrze. Jednak nie, auto na zimnym silniku po dodaniu gazu zgasło i już nie chciało odpalić, a do tego było czuć benzynę. Byłem bardzo zły, zadzwoniłem do sprzedawcy (ale już w tamtym momencie nie można go tak nazwać, dlatego, że wiem, że on wtedy wiedział, może nie do końca co, że auto ma defekt) i poinformowałem go o problemie. Kazał mi przywieźć auto do niego na plac gdzie był warsztat samochodowy i stwierdził, że jest to niewielka usterka i że to naprawi. Auto trafiło do elektryka, który stwierdził, że komputer jest wadliwy. Został wymieniony 2 razy (koszty z diagnozą i częściami ponad 1600 pln) na koszt sprzedającego i miało być już dobrze. Miałem auto sprawne, handlarz zapłacił za naprawę, minęło ponad 2 msc, ale cały czas magia mojej BMW działała. Następny dzień mnie rozczarował, auto nie odpaliło a objawy były takie same.
Oddałem auto ponownie do naprawy do sprzedawcy. Poczytał w necie, że może to być przestawiony rozrząd i metodą prób i błędów zaczęło się naprawianie mojego auta. Mijały dni a efekt był żaden. Handlarz przestał się przejmować, odbierać telefony, a mechanicy sobie w wolnych chwilach na warsztacie trenowali swoje przypuszczenia. Moja cierpliwość dobiegła końca, zabrałem auto i postanowiłem pojechać do jakiegoś specjalistycznego mechanika. Kolega podał mi namiar na firmę z Bierutowa. Zadzwoniłem pod wskazany numer, odezwał się bardzo kompetentny Pan, i bez chwili namysłu, po zapewnieniach, że na pewno auto naprawi umówiłem się na wizytę. Ledwo autem dojechałem, bo miało tak rozregulowany rozrząd, nie paliło na wszystkie gary, paliło chyba z 20 litrów na 100 km. Mechanik zaraz stwierdził, że jest to rozrząd, i będzie potrzeba do jego ustawienia wymienić system Vanos. Koszt miał się zamknąć w kwocie około 3500 pln. Auto spędziło w tym warsztacie 5 msc. Odbierałem je 2 lub 3 krotnie, bo twierdzono, że wszystko jest ok. W warsztacie bez jazd próbnych odpalał, był gazowany i było wszystko w porządku, a przyjechał do Rawicza i na następny dzień to samo. Zapłaciłem oczywiście umówioną kasę, z mechanikiem przez cały czas trwania naprawy nie było kontaktu, jeździłem tam po kilkanaście razy i w końcu zabrałem auto, które dalej nie było sprawne. Przeglądałem portale, fora, zastanawiałem się nad sprzedażą auta uszkodzonego.
Zadzwoniłem do osoby, która mi to auto sprzedała, ale on w żaden sposób nie poczuwał się do wpędzenia mnie w takie problemy (finansowe i logistyczne). Nie powiedział nawet głupiego przepraszam, jakoś to może rozliczymy przy kolejnym aucie, lub cokolwiek co pomogłoby spojrzeć mi na niego jak na człowieka. Trafiłem na stronę Stando BMW i zainspirował mnie wpis, który wyciągał pomocną dłoń do takich problemów jakie ja miałem. Obawiałem się kolejnego mechanika. Dodatkowo ten warsztat wyglądał bardzo profesjonalnie i obawiałem się kolejnych kosztów, a już wiedziałem, że marka BMW nie należy do tanich. Kolejny raz dostałem zapewnienie, że auto z tak dobrym silnikiem da się naprawić bez większych problemów. Naprawa jednak wbrew pozorom nie była taka łatwa i prosta. W pierwszej kolejności trzeba było posprzątać po wcześniejszych niefachowych naprawach, a i tak potrzeba było bardzo fachowej wiedzy i umiejętności aby rozwiązać ten problem.
Auto spędziło kilka miesięcy w warsztacie Stando BMW we Wrocławiu, ale obsługa, informacja była na wysokim poziomie. W naprawę zaangażował się Właściciel Witek, którego prosiłem o zminimalizowanie kosztów naprawy. Auto zostało w końcu naprawione. Naprawa kosztowała kilka tysięcy, ale dotarto do problemu, którym było uszkodzenie wirnika w misce olejowej, który rozregulowywał rozrząd i wybijał błędy. To uszkodzenie prawdopodobnie powstało już u poprzedniego właściciela. Nie miałem już zaufania do tego auta, a w międzyczasie uległa awarii cewka, co po wszystkich perypetiach z tym autem przelało czarę goryczy i postanowiłem je sprzedać. I tu też przyszło z pomocą Stando, które znalazło klienta i sprzedało auto. Chciałbym aby moja historia, była przestrogą do oddawania aut tylko do sprawdzonych i profesjonalnych mechaników.
Łukasz z Rawicza